Prowadzą biznesy w przeróżnych branżach, dostarczają wiedzę, budują lojalne i zaangażowane społeczności i osiągają kosmiczne wyniki sprzedażowe. Poznaj niesamowitych twórców, którzy postanowili podzielić się z Tobą swoimi radami o tym jak odnieść sukces prowadząc biznes online.
Wśród twórców internetowych wielu jest takich, którzy mają ogromną rozpoznawalność, setki tysięcy obserwujących i markę osobistą tak silną, że “zna ich każdy”. Duża popularność nie jest jednak warunkiem koniecznym, żeby z sukcesem prowadzić biznes online, mieć lojalną społeczność i zarabiać...miliony.
O tym jak wygląda prowadzenie biznesu online i jak robić to skutecznie opowiedzieli nam Bohaterów społeczności, czyli twórcy, którzy podbijają nisze i osiągają niesamowite wyniki sprzedażowe: Agnieszka Skupieńska z To się opłaca, Joanna Waliś z EnglishBoost i Marcin Kokoszka z marcinkokoszka.com.
Marcin Kokoszka
Seryjny przedsiębiorca, Autor, Trener
Zaczynałem w marketingu sieciowym, gdzie poznałem osobę, z którą otworzyłem pierwszy biznes stacjonarnie - było to biuro kredytowe. Wybraliśmy taką branżę głównie dlatego, że mój ówczesny wspólnik miał w takim temacie doświadczenie. To właśnie on wprowadził mnie w temat finansów jako biuro kredytowe, pośrednictwo finansowe.
Kolejne tematy również były związane z finansami i z aspektami prawnymi. Aby firma dobrze funkcjonowała i mogła się rozwijać, potrzebowałem zdobywać kolejnych klientów, a tego uczyłem się przez kolejne kilkanaście lat.
To było ciągłe pokonywanie swoich barier i ograniczeń oraz szukanie drogi poprzez czytanie książek czy udział w szkoleniach. Przede wszystkim działanie, czyli robienie rzeczy, które nie zawsze potrafiłem zrobić lub miałem w nich doświadczenie.
Takim przykładem było rozpoczęcie produkcji plakatów. Trzeba było zrobić projekt plakatów, ale nie mieliśmy w swoim zespole grafika, więc robiliśmy to samodzielnie.
Kolejno musieliśmy je wydrukować lub zlecić to drukarni, a kiedy nie było to opłacalne to sami drukowaliśmy je w drukarce laserowej czarno białej. Kwestia rozwożenia czy roznoszenia również była po naszej stronie. Wtedy zacząłem się zastanawiać jakie mam zasoby i które mógłbym wykorzystać.
To był czas kiedy mocno czerpałem korzyści z prywatnego Facebooka i istniejącej jeszcze wtedy Naszej Klasy poprzez wysyłanie wiadomości czy wrzucanie informacji na tablice. Korzystaliśmy również z wolnej przestrzeni reklamowej offline, gdzie wieszaliśmy plakaty i banery, wystawiliśmy “potykacza”, aby poinformować ludzi o naszej ofercie.
Przede wszystkim - “działaj rozwojowo na 90%, a pozostałe 10% przeznacz na bezpieczeństwo” i rób to krok po kroku.
Drugą radą byłoby pamiętanie o zdrowiu, a tym samym wygląd. Regularne ćwiczenia i zdrowe odżywianie!
Kolejna to “Ufaj sobie i podążaj w kierunku, który sam sobie zaplanujesz!” Jak się okazało, najlepiej jest samodzielnie wybierać osoby, które są w naszym otoczeniu i to właśnie ich rad słuchać. Często kiedy podejmowałem jakieś decyzje, które były niepopularne, ale w moim mniemaniu były dobre to okazywały się naprawdę właściwe!
Moim największym sukcesem jest współpraca z ludźmi. Mówię tutaj zarówno o zespołach w moich biznesach jak i o rodzinie. Po kilkunastu latach prowadzenia firm jestem w stanie pogodzić zarządzanie wieloma biznesami z byciem mężem i ojcem dwójki małych dzieci dodatkowo mieszkając w Chorwacji.
Zdalnie zarządzam swoimi zespołami, a w niektórych biznesach nawet nie muszę tego robić, bo mam takich świetnych współpracowników! Dla mnie to fakt, jakich dobrych ludzi mam wokół siebie, z którymi tworzę dobre zespoły zawodowo i prywatnie stanowi największy sukces.
W moim przypadku najbardziej kosztowne błędy prawie zawsze dotyczyły aspektów prawno-podatkowych. Kiedy kilka lat temu prawie ogłaszałem bankructwo po kilku latach prowadzenia firmy, gdyż miałem około miliona złotych długu przez tematy księgowe, czyli sposób naliczania podatków i nie przypilnowanie tego tematu.
W innych przypadkach, kiedy pojawiały się ponownie trudne sytuacje księgowe, pomimo tego, że miałem już w swoim zespole dobre i wykwalifikowane osoby i wydawałem na to pieniądze, to jednak okazało się, że jeszcze zbyt mało pilnowałem tego tematu.
Z perspektywy czasu uważam, że mogłem niektóre rzeczy robić wolniej, dzięki czemu pewne rzeczy ujrzałyby światło dzienne w tym samym czasie, ale konsekwencje nie byłyby aż takie duże.
Duży wpływ na miejsce, w którym aktualnie się znajduje miało moje dzieciństwo i sposób, w jaki się wychowywałem. Miałem wolną rękę i dużą swobodę w podejmowaniu decyzji. Byłem przewodniczącym szkoły, a jednocześnie miałem dwie niedostateczne na półrocze. Mimo tego rodzice pozwolili mi na to, ponieważ zapewniłem ich, że oceny poprawię. W tym okresie nauczyłem się jak funkcjonują konsekwencje naszych wyborów. Kiedy chciałem pograć z kolegami w piłkę to często musiałem siedzieć nad zadaniami domowymi w nocy, żeby się z nimi wyrobić.
Duży wpływ ma również mój rozwój. Dużo się szkoliłem, otaczałem się odpowiednimi dla mnie osobami, czytałem mnóstwo książek. Bardzo mocno pomogła mi Kamila Rowińska. Kiedy miałem milion długu została moim coachem i przez kilka następnych lat intensywnie mnie wspierała, żeby najpierw wyjść z długów, a potem móc rozwijać biznesy.
Nie mogę zapomnieć o zaufaniu do siebie. Nie słuchałem rad wszystkich, a czasami nawet swoich bliskich, tylko siebie i ostatecznie to właśnie to spowodowało, że jestem tu, gdzie jestem!
Podsumowując, ogromnie pomogli mi ludzie, których poznałem w różnych etapach mojego życia. Od rodziców, przez Kamilę Rowińską, ludzi, z którymi współpracowałem w różnych biznesach, po to, w jakim teraz jestem w związku i jak wygląda moje życie.
Osobiście, prawie codziennie zadaje sobie pytania “Jakie trzy rzeczy mogę zrobić dzisiaj, żeby zwiększyć przychody i rentowność biznesu oraz ograniczyć koszty?”.
Te pytania powtarzam sobie jak mantrę, a szczególnie zwracam na nie uwagę przy początku nowego roku, kiedy zmieniam formę na “Jakie trzy rzeczy mogę zrobić w tym roku, aby zwiększyć przychody i rentowność biznesu oraz ograniczyć koszty?” Wtedy takie zadania są proporcjonalnie większe, gdyż czas ich realizacji jest dłuższy.
Najszybszy wzrost odnotowuję wtedy, kiedy skupiam się tylko na jednej rzeczy do zrobienia. W tym temacie mogę polecić Ci książkę “Trakcja, czyli złap przyczepność. Jak każdy startup może osiągnąć szybki wzrost” pióra Gabriela Weinberga i Justina Maresa.
Agnieszka Skupieńska
Autorka bloga To się opłaca!, właścicielka sklepu sklep.2drink.pl.
Odpowiedź na to pytanie jest skomplikowana, bo mój biznes ma dwie odnogi w dwóch różnych branżach.
A zaczęło się od bloga z przepisami na drinki, 2drink.pl. W 2011 roku zauważyłam, że blogi kulinarne rosną w siłę, jest coraz więcej blogów tematycznych (np. o słodkościach albo o śniadaniach), ale nie ma bloga o napojach. Po kilku latach blogowania wydałam książkę z przepisami, którą sprzedawałam we własnym sklepie. Z czasem do książki dołączyły akcesoria do drinków i tak krok po kroku rozwijaliśmy sklep, w którym mamy dziś ponad 500 produktów dla domowego barmana.
Wraz z rozwojem swojego małego biznesu i pracą na swoim poszukiwałam w sieci informacji o tym, jak pracować z domu, jak prowadzić małą firmę. Nie było w sieci zbyt wiele darmowych informacji na ten temat, mało kto dzielił się doświadczeniem, więc w 2013 roku założyłam blog o pracy na swoim, który dzisiaj nazywa się tosieoplaca.pl. I znów po kilku latach blogowania zaczęłam sprzedawać pierwsze produkty edukacyjne – książkę „Zostań freelancerem”, potem kursy online i narzędzia dla przedsiębiorców.
W obu przypadkach kluczowe było to, że wcześniej miałam blog, który zgromadził spore grono czytelników. Z czytelnikami miałam regularny kontakt, czy to za pośrednictwem mediów społecznościowych, czy newslettera i to oni zostawali moimi pierwszymi klientami. W przypadku uruchamianiu biznesu „na bazie” bloga, tych pierwszych 100 klientów zbiera się naprawdę szybko, czasem to kwestia kilku godzin, czasem (jak w moim przypadku) kilkunastu dni.
Dużym sukcesem jest to, że udało mi się rozkręcić od zera dwie osobne gałęzie biznesu i każda z nich samodzielnie jest rentowna. Wszystko w moich biznesach robiłam kroczek po kroczku, zaufanie i zainteresowanie czytelników zdobywałam stopniowo, dzięki systematycznej pracy. Nie było w tym wszystkim żadnego spektakularnego przełomu, nie było takiej sytuacji, że mój blog czy sklep nagle wystrzelił, bo ktoś mnie polecił i nagle przybyły mi tysiące klientów. Owszem, zdarzały się sytuacje, że pojawiałam się w rankingach czy gościnnie u kogoś, kto ma dużą społeczność, ale nie miało to wpływu na przychody firmy. Wszystkie udane akcje sprzedażowe, premiery, kolejne kamienie milowe – to efekt mrówczej pracy przez kilka lat.
Popełniłam kilka błędów, które sporo mnie kosztowały, ale których nie dało się uniknąć, bo dopiero po czasie wiemy, że coś było błędem. W handlu regularnie przydarza się sytuacja, w której sprowadzamy jakąś partię towaru, która według nas ma spory potencjał sprzedażowy, ale klientom nie przypada do gustu. Każda taka nietrafiona inwestycja to strata lub w najlepszym razie wyjście na zero.
Przez te 10 lat działalności zdarzały się też nietrafione inwestycje w usługi albo kosztowne eksperymenty, które trzeba było podjąć, żeby się przekonać, jaki będzie rezultat. Jednym z najbardziej kosztownych było wynajęcie biura na pół roku, urządzenie go i zatrudnienie asystentki na stałe, po to tylko, żeby na własnej skórze przekonać się, że praca w domu jest jednak wygodniejsza i bardziej efektywna.
Im jestem starsza, tym bardziej dochodzę do wniosku, że nie było jakiegoś jednego przełomowego wydarzenia, które zadecydowało o tym, co robię i jak to robię. Wszystko to suma małych kroków, pojedynczych decyzji, niektórych o większej wadze, innych drobnych, ale takich, które skierowały mnie w jakąś stronę.
Nie byłabym tu, gdzie jestem, gdybym nie znalazła kiedyś przypadkiem portalu ze zleceniami dla freelancerów i nie zainteresowała się pracą z domu. Nie byłabym tu, gdyby firma, w której miałam etat, nadal istniała (ale się zamknęli i musiałam szukać pracy – zamiast iść na etat, zostałam freelancerką). Nie założyłabym sklepu, gdybym nie miała bloga, a nie założyłabym bloga, gdybym nie spędzała tyle czasu na blogach kulinarnych. I tak mogłabym wymieniać bez końca, bo to cały worek z drobnymi wydarzeniami, decyzjami, zbiegami okoliczności, które pociągnęły za sobą inne decyzje i zbiegi okoliczności.
Żeby nie próbowali uczyć się wszystkiego naraz i od wielu twórców jednocześnie. Sposobów osiągnięcia sukcesu w e-commerce jest wiele, każdy uczy czegoś innego i można oszaleć, gdy się próbuje za tym wszystkim nadążyć. Ma się przekonanie, że ciągle jeszcze tylu rzeczy nie wiem, tylu muszę się nauczyć!
Znacznie lepiej wybrać jedną osobę, od której się uczymy i po prostu zacząć działać. Wdrażać pomysły, sprawdzać różne strategie i przekonać się, co będzie działać u nas i z czym, jako twórcy, czujemy się najlepiej.
Joanna Waliś
Lektor, tłumacz i trener języka angielskiego, autorka bloga językowego
Od 8 lat jestem trenerem języka angielskiego. Nauczam osoby dorosłe i skupiam się głównie na konwersacjach i języku biznesowym. Uwielbiam prowadzić rozmowy z ludźmi – dowiaduję się wtedy mnóstwo interesujących rzeczy z każdej dziedziny, a gdy widzę, jak moi klienci nabywają pewność siebie i swobodę wypowiedzi, daje mi to ogromną satysfakcję.
Na początku pracowałam w szkołach językowych, bankach i firmach IT, gdzie prowadziłam zajęcia indywidualne i grupowe. W 2018 roku postanowiłam zamieszkać na Majorce. Z początku obawiałam się tej zmiany – chyba za bardzo lubiłam moją strefę komfortu. Jednak moja dusza podróżniczki pozwoliła mi podjąć decyzję o przeprowadzce ;) . Pierwsze dwa miesiące dużo odpoczywałam i prowadziłam zajęcia online.
Po pewnym czasie, zbudowałam bazę klientów (głównie dzięki rekomendacjom) i prowadziłam zajęcia zdalne full time. Miałam jednak wrażenie, że czegoś mi brakuje i postanowiłam założyć bloga i fanpage na Facebooku, aby dzielić się moją wiedzą. Pomysł był czysto hobbistyczny i nie miałam wtedy planów związanych z zarobkami czy produktami. Codziennie dodawałam nowe wyrażenia dnia, regularnie pojawiały się też nowe wpisy na blogu z ćwiczeniami. Po pewnym czasie rozpoczęłam również działalność na Instagramie i uważam, że na chwilę obecną jest to mój ulubiony kanał komunikacji z odbiorcami.
Wróciłam do Polski tuż po wybuchu pandemii. Był to dość ciężki czas, ale plusem było to, że byłam już przyzwyczajona do pracy zdalnej i prowadziłam jedynie zajęcia online. Skupiłam się wtedy w 100% na rozwoju osobistym i zawodowym. Uczestniczyłam w wielu kursach i szkoleniach biznesowych i bardzo intensywnie wdrażałam nowe pomysły i zmiany. Był to chyba najbardziej intensywny i kreatywny czas w moim biznesie online. Ale było warto! ;)
Powoli zyskiwałam nowych obserwujących, zwiększała się moja lista subskrybentów, codziennie dostawałam pytania dotyczące zajęć 1-1, ale niestety moja lista była już pełna. Postanowiłam więc skalować mój biznes i rozpoczęłam kursy grupowe. Kolejnym krokiem było wydanie mojego pierwszego e-booka, a następnie kursu video.
Myślę, że jest to stworzenie swojej marki osobistej i produktów (e-booki, kurs video) bez pomocy osób z zewnątrz. Jestem samoukiem, uwielbiam się uczyć i dlatego próbowałam pracować nad większością zadań sama – było to pomocne zwłaszcza na początku, gdy biznes dopiero raczkował i chciałam ograniczyć koszty. Oczywiście wymagało to ode mnie ogromnej cierpliwości, wytrwałości i czasu, jednak jestem z tego bardzo dumna, ponieważ dzięki takiemu podejściu wiem, jak to wygląda od środka i ile wysiłku to kosztuje – czuję też, że zapracowałam na ten sukces w 100% ;) Oczywiście, zdaję sobie sprawę z tego, że nie mogę lekceważyć zalet delegowania zadań i myślę, że powoli dojrzewam do tej decyzji. Chciałabym skupić się na prowadzeniu szkoleń i tworzeniu produktów - i aby móc się temu w 100% poświęcić, muszę zacząć delegować kwestie techniczne i administracyjne.
Cieszę się też, że zaczęłam nagrywać się w social media (Instastories), ponieważ dzięki temu mam teraz lepszy kontakt z odbiorcami. Bardzo długo z tym zwlekałam – powstrzymywała mnie najzwyczajniej w świecie trema przed krytyką ;). Z perspektywy czasu uważam, że najlepiej zacząć to robić jak najszybciej. Nawet jeśli początki nie będą ‘’idealne’’, to z biegiem czasu dojdziemy do wprawy, przełamiemy barierę i wyciągniemy wnioski.
W trakcie nagrywania kursu video rozchorowałam się i straciłam głos – nie mogłam więc nagrywać kursu przez miesiąc. Kosztowało mnie to dużo stresu, ponieważ bałam się, że się nie wyrobię i nie dotrzymam słowa danego osobom, które kupiły kurs w przedsprzedaży.
Nauczyłam się dzięki temu, że zawsze trzeba uwzględnić takie nagłe wypadki w harmonogramie projektu. Trzeba założyć scenariusz idealny, ale również taki najbardziej pesymistyczny. Podejrzewam, że moi kursanci zrozumieliby sytuację, ale mimo wszystko byłam bardzo zestresowana i nie chciałam okazać braku profesjonalizmu.
Odpowiem na to pytanie, powołując się na Test Gallupa (StrengthFinder), który świetnie odzwierciedla to, jak działam. Według Testu, moje mocne strony to: achiever (osiąganie), input (zbieranie), learner (uczenie się), focus (ukierunkowanie).
Myślę, że jest to super połączenie, ponieważ uwielbiam się uczyć oraz wyznaczać i osiągać cele. Być może dlatego zostałam trenerką języka angielskiego oraz tworzę kursy i e-booki. Uwielbiam przekazywać wiedzę i selekcjonować informacje. Sama uczę się też języków obcych i sprawia mi to ogromną przyjemność. Myślę, że dzisiejszych czasach bardzo ważne jest, aby cieszyć się z procesu i podróży jaką jest nabywanie danej umiejętności, a nie skupiać się tylko na samych efektach nauki. To samo dotyczy prowadzenia biznesu.
Jako że jestem achieverem, muszę mieć cele na każdy dzień/ tydzień/ miesiąc i kwartał. Jeśli ich nie mam, szybko tracę energię i motywację. Ukierunkowanie pozwala mi skupić się na danym projekcie/ zadaniu, dzięki czemu jestem w stanie pracować i utrzymać motywację przez dłuższy czas.
Uwielbiam też planować, tak więc zawsze rozpisuję krok po kroku proces tworzenia produktu lub harmonogram dodawania treści w social media. Dzięki takiemu podejściu, czuję spokój, ponieważ wiem, co mnie czeka danego dnia oraz na czym muszę się skupić w danym tygodniu. Zazwyczaj wyznaczam 3 najważniejsze cele/ projekty na miesiąc, następnie rozbijam je na tygodnie (3 najważniejsze cele na każdy tydzień), a potem na dni (3 najważniejsze zadania na każdy dzień).
Myślę, że ta ciekawość, chęć ciągłej nauki i skupienie na osiąganiu celów bardzo pomogło mi w rozwinięciu swojej marki osobistej. Dodałabym tutaj jeszcze wytrwałość, regularność, samodyscyplinę i….. jogę i medytację ;). Nie da się zbudować silnej marki bez bycia konsekwentnym w tym, co się robi, oraz bez umiejętności wykorzystywania swojej energii w rozsądny sposób.
Chcemy, aby EasyCart pomógł Ci osiągać Twoje cele w sprzedaży w sieci. Dlatego opracowaliśmy szereg artykułów, które pomagają zrozumieć najważniejsze zasady i metryki.